sobota, 23 kwietnia 2016

''Szukając Alaski'' John Green



Ogólnie mam mieszane uczucia co do tej książki. Ale powiem najpierw trochę o fabule.Głównym bohaterem powieści jest Miles Halter. Poznajemy go w chwili wyjazdu do nowej szkoły z internatem. Chłopak ma niewielu przyjaciół, żeby nie powiedzieć żadnych oraz dziwne hobby- zapamiętuje ostatnie słowa różnych ludzi. W internacie pokój dzieli z Chipem, a raczej Pułkownikiem, którego wszyscy tak nazywają. Miles (który dostaje pseudonim Klucha) poznaje jego najbliższych znajomych z którymi szybko się zaprzyjaźnia: Alaskę i Takumiego. Przez pierwszą część książki czytamy o przygodach tej czwórki. Pułkownik, Alaska i Takumi przed przybyciem Kluchy mieli w zwyczaju urządzać różne akcje. A po przyjeździe i on bierze udział w tych przedsięwzięciach. Klucha nareszcie zaczyna żyć, znajduje dziewczynę(z którą wiąże się pewien zabawny epizod). No ale oczywiście zakochuje się w Alasce, która niestety ma już chłopaka. Poznajemy po trochę każdego bohatera. Pułkownika, który mieszka w przyczepie campingowej, czy też Alaskę której mama nie żyje, a ojciec za nią nie przepada. Nie są oni jakimiś tam chuliganami, którzy próbują zdezorganizować czasem dla żartu życie szkolne. Wszyscy starają się dobrze uczyć, pomagają sobie nawzajem. Ostatnia scena z pierwszej części książki (umowna nazwa na zdarzenia ''PRZED'') jest niezwykle istotna, zmienia nastrój całej powieści i jeśli chodzi o mnie, była dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Co się dzieje? Pułkownik, Klucha i Alaska piją truskawkowe wino w jej pokoju. Dochodzi tu do istotnego zdarzenia - pocałunku Alaski i Kluchy. Nagle przerywa to telefon, do Alaski dzwoni Jake. Po rozmowie dziewczyna wbiega zdenerwowana, załamana do pokoju i prosi chłopców o pomoc w wydostaniu się z kampusu. Pułkownik i Klucha są tak przerażeni stanem dziewczyny, a dochodzi do tego też alkohol, że zgadzają się jej pomóc. Zapewne wszyscy domyślają się jak to się skończyło. Druga część książki obraca się wokół śmierci Alaski i powodów dla których tak nagle wyjechała z kampusu. Chłopcy oczywiście czują się winni, podejrzewają dziewczynę o samobójstwo, chcą koniecznie wiedzieć co popchnęło ją do tak nagłej decyzji o wyjeździe, co doprowadziło do tak skrajnej zmiany jej humoru. Ale także realizują jej plan na ostatnią akcje, ku jej pamięci.
Książka nie jest jakaś wybitna. Pokazuje problemy, życie nastolatków, konsekwencje ich czynów,ból , cierpienie, niemożność pogodzenia się ze śmiercią kogoś bliskiego, niespełnione nadzieje. Ta nagła śmierć Alaski być może spowodowała u mnie takie wrażenie, ponieważ jakoś do końca nie mogłam się z tym pogodzić. Przyznam, że po cichu liczyłam że to okaże się pomyłką. Pierwsza część - lekka, przyjemna, zabawna, dobrze się ją czytało chociaż jakoś tak za bardzo nie wciągała. Druga część w której reszta bohaterów prowadzi śledztwo w związku ze śmiercią Alaski jest już ciekawsza, bo szczerze powiedziawszy samobójstwo pasuje prawie jak ulał, nie pasują tylko znalezione w rozbitym samochodzie kwiaty.
Mimo, że tak wyrzekam to książka nie była zła. Nie żałuję, że ją przeczytałam i powiem szczerze, że to najlepsza z książek Greena obok ''Gwiazd naszych wina''.

"Spędzasz całe swoje życie w labiryncie, zastanawiając się, jak któregoś dnia z niego uciekniesz i jakie niesamowite to będzie uczucie, wmawiając sobie, że przyszłość pomaga ci przetrwać, ale nigdy tego nie robisz. Wykorzystujesz przyszłość, aby uciec od teraźniejszości."

8/10


Gdzieś czytałam, że w tym roku możemy się spodziewać ekranizacji książki, ale jest to niestety nie potwierdzone info. Mam nadzieję, że uda się zobaczyć tę historię na ekranie.



czwartek, 31 marca 2016

"19 razy Katherine" - John Green




Myślę, że prawie każdy czytelnik spotkał się kiedyś z książką, która na początku w ogóle mu się nie podobała i wydawała się płytka. Dopiero po zagłębieniu się w lekturę, głębszym poznaniu fabuły zobaczył prawdziwy problem.
No i cóż powiedzieć ja właśnie tak się czułam zaczynając czytać 19K. Wiem, że nie powinno się oceniać książki przed jej przeczytaniem lecz ja nie mogłam się powstrzymać, aby nie opowiedzieć Nacie jak wyglądają moje pierwsze wrażenia.
Lecz po przeczytaniu, zwracam Greenowi honor. Jednak mnie nie rozczarował.
Książka Greena porusza pewien ważny problem z którym myślę, że zmagają się nie tylko nastolatki u progu dorosłości. Ale o tym później.


''Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcasz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość.''

Głównym bohaterem powieści jest Colin Singleton. Chłopak miał specyficzne dzieciństwo, które odcisnęło piętno na jego zachowaniu. Gdy był mały jego rodzice zauważyli, że jest ponad przeciętnie inteligentny. Uznany został za cudowne dziecko, które w przyszłości ma szansę na zostanie geniuszem. Colin, który wychował się właśnie wokół takiego przeświadczenia jest osobą, jak by to powiedzieć, dosyć oryginalną, wie rzeczy o których przeciętni nastolatkowie nie mają pojęcia i które przeciętnych nastolatków nie interesują. Lubi się uczyć i ma niespotykane hobby- układanie anagramów. Ma też przyjaciela o imieniu Hassan.
Obu bohaterów poznajemy w dniu dość przykrym dla Colina. Owego dnia bowiem zerwała z nim dziewczyna. Katherine numer 19. O tak. Zapomniałam wspomnieć o najważniejszym. Colin umawia się włącznie z dziewczynami o imieniu Katherine. Dlaczego? A tego już nie powiem, przeczytajcie to się dowiecie!
Chłopcy wyjeżdżają by trochę odetchnąć od Chicago. Trafiają do Gutshot, miasteczka w stanie Tennessee. Tam właśnie rozpoczynają się ich ciekawe przygody.
Colin dzięki- żeby nie powiedzieć przez- swoje wychowanie odczuwa silną potrzebę zrobienia czegoś, wynalezienia czegoś co zapisałoby go na karty historii. Pracuje więc nad Teorematem. Chce on znaleźć wzór, który pomógłby określić jak długo trwałby dany związek oraz kto by go zakończył, czyli kto byłby Porzucanym, a kto Porzucającym.
To tyle jeśli chodzi o krótkie streszczenie fabuły. Więc jaki jest problem, który porusza Green?
Colin przez całe życie był nierozumiany, nielubiany. Miał XIX dziewczyn o imieniu Katherine. I każda z nim zerwała (no nie do końca, ale nie wchodzę w szczegóły). Chce być geniuszem i usilnie stara się odkryć coś co pozwoli mu być sławnym. Chłopak nie wie kim jest naprawdę, a do tego tęskni za Katherine XIX. Wybiera się do Tennessee, by nareszcie odnaleźć siebie.

"Zjazd został z tyłu, a on myślał o przestrzeni między tym, co pamiętamy, a tym, co się wydarzyło, o przestrzeni między tym , co przewidujemy, i co się wydarzy. I w tej przestrzeni , myślał Colin, jest dość miejsca na to, by odnaleźć się ponownie- by mógł stać się kimś innym niż cudowne dziecko, by mógł przerobić swoją historię na lepszą i odmienną - by odradzać się wciąż na nowo."

Myślę, że każdy z nas stoi w swoim życiu przed podobną rozterką. Jeśli chodzi o Colina to wszystkie sytuacje których był świadkiem i ludzie, których spotkał sprawiają że zdaje sobie sprawę, że nic o sobie nie wie, że jest kimś innym niż myślał. Zdaje sobie sprawę, że nie jest geniuszem, jest normalnym nastolatkiem i wcale mu to nie przeszkadza. Nareszcie odnajduje też miłość.
Książkę gorąco polecam. Porusza naprawdę złożony problem. Szybko się ją czyta i jest zabawna. Z tego powodu właśnie dostaje ode mnie mocną 8.

8/10

"Jeśli człowiek zachowuje się jak kameleon przez całe życie, w końcu nic, co go dotyczy, nie jest już prawdziwe."